niedziela, 18 października 2020

Kroniki oniryczne I: On

Kroniki Oniryczne: On 

Obudziłam się trochę nieswoja. Bolała mnie głowa, a język był niemiłosiernie suchy czułam się zupełnie jakbym od kilku dni nie miała wody w ustach. Kaszlnęłam, a to sprawiło ból porównywalny z wbijaniem się setek drobnych igieł w gardło. Rozejrzałam się po pustym ciemnym pomieszczeniu, w którym stałam. Echo jak w pustym teatrze, pomyślałam. Zaswędziała mnie ręka, w duszy czułam niepokój. Byłam w stanie usłyszeć swój oddech. Wyraźnie. Każdy wdech, wydech jakby płuca były plastikową butelką zgniataną w środku nocy z całej siły. Kiedy poruszyłam głową usłyszałam skrzypienie stawów. Dziwne uczucie wzmogło się. 

Ktoś mnie obserwował, byłam tego pewna, ale... bałam się odwrócić. Czułam fizycznie jak wzrok istoty za mną, kimkolwiek była, nie ustaje, niesłychanie ciężki przeszywał mnie do ostatniej komórki w ciele. Zamarłam. Kto to jest – pomyślałam. Ale gdzieś w środku czułam, że znam to przenikliwe spojrzenie, wciąż chyba nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Po cichu w głowie liczyłam sekundy, każdą kilkukrotnie mając nadzieję, że istota do mnie nie podejdzie, może oddali się i zapomni. Tak, przecież się jej znudzi. Jemu się znudzi. Musi. Zawsze mu się nudziło. W końcu tak rzadko dotykał mnie swoimi toksycznymi dłońmi - próbowałam uspokoić samą siebie. 

Postanowiłam jednak nie sprawdzać cierpliwości potwora i powoli ruszyłam do przodu. Każdy krok był nieporadny, jak gdybym uczyła się chodzić na nowo. Z niezdarnych i tak ruchów każdy następny przychodził z coraz większym trudem. Stopy traciły poczucie podłoża, kolana przestawały się prostować. Słabłam z każdą chwilą. A może to ziemia przyciągała mnie coraz mocniej? Wszystko wyglądało jak ruchome piaski - schodziłam z każdym krokiem coraz niżej. Jako kolejne posłuszeństwa odmówiły mi ręce, z których ulatniały się resztki sił, a wraz z nimi głowa. Zaczęłam czuć fizyczny ciężar moich kości i skóry, chciałam się ich pozbyć. Przyciskały moje nerwy do podłogi, a te dawały coraz wyraźniejszy sygnał. Nagle z poczucia ciężaru wszystko przeszło w przeszywający ból. Wtapiałam się w podłoże. A przynajmniej tak się czułam. Wtedy ciało zdawało się tracić masę. Odklejało się od kości, traciłam przy tym stopniowo czucie. Ścisnęłam pięści z całej siły, ale one nie bolały tak jak powinny. Miałam wrażenie, że im mocniej zaciskałam pięść tym słabsza się okazywałam. Poczucie przeszywającego bólu ustąpiło w jakimś niezidentyfikowanym bliżej momencie. 

 A on się zbliżał, bo wiedział, że tu jestem. Czuł mnie tak samo jak ja czułam jego. To była rozpaczliwa zależność. Wolałabym nie być świadoma, bo lęk paraliżował, nie pozwalał mi myśleć, nie pozwalał oddychać. Trzęsłam się zupełnie jakbym stała naga w szczerym polu podczas mrozu. Nienawidziłam go za to. Był zwierzęciem podążającym za własnym instynktem - musiał mnie zniszczyć. Ale przecież nie miałam prawa mieć mu tego za złe, bo on tego nie widział. I nie widział też tego nikt wokół. W tych momentach byłam tylko ja i on. Pastwił się nad moją niemocą, zabierał całą siłę. 

Czy wampir? Sama nie wiem. Na pewno odbierał mi wszystko, łącznie z energią do życia. Mama zawsze kazała trzymać się od takich istot z daleka, ale jej nie słuchałam. 

W końcu tama pękła. Z oczu polały się łzy bezradności. Wszystko stało się obojętne. Obojętne było to czy mnie dotknie, rozszarpie na kawałki, złamie. Poddałam się, przecież nie potrafiłam nawet stawiać oporu. Rozluźniłam się całkiem, a wszystko wokół stawało się coraz ciemniejsze jakby zaczynało się zmierzchać. Czerń obejmowała mnie mówiąc, że wszystko będzie w porządku, a ja czułam się jakbym powoli się kładła. Rozpływałam się w przestrzeni, opuszczałam własne ciało. A napięcie pozostawało. 

Nagle coś mną szarpnęło, poczułam się jakbym spadała w przepaść. Już nie wiedziałam gdzie jestem. Przed oczami, które nagle się otworzyły miałam tylko biały sufit, a język znów był suchy. Wstałam po szklankę wody oglądając się bez przerwy za siebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kroniki oniryczne I: On

Kroniki Oniryczne: On   Obudziłam się trochę nieswoja. Bolała mnie głowa, a język był niemiłosiernie suchy czułam się zupełnie jakbym od kil...